Całkiem zgrabnie opowiedziana historia, dało się oglądać. Momentami nawet zabawny (osoby znające język miłości proszone do informacji :-). Jedyne co mnie naprawdę solidnie wkurzało to te kretyńskie przyśpiewki Laurie'go o "Coffe Mate", itp.
Nie ma rady! Trzeba walczyc ze swoimi lękami. Z takiego też założenia wyszedł (po..... 22(?) latach życia) główny bohater. Wszystko dodatkowo, według mnie zupełnie nie potrzebnie, okraszone "falą strachu" i jakimiś "Global safety" i w ogóle DZIWNYMI, absurdalnymi, o mało nie surrealistycznymi scenami.
Momenty...