Obejrzałem ten film kilka lat temu i BYŁEM PEWIEN, że jest to obyczajówka. Wchodzę na Filmweb i dowiaduję się, że jest to komedia. Moje zdziwienie po Waszych komentarzach było nieziemskie. W życiu nie nazwałbym tego komedią. Może i było PARĘ (podkreślam: PARĘ) śmiesznych momentów, ale tak to film jest raczej średni. Sam w sobie dobry, naturalny, prawdziwy, ale wykonanie i przesłanie mocno średnie, ale nie zaniża to jego oceny.
Dla mnie ten film to nic innego jak pewnego rodzaju ''tortura''. Dla innych torturą może być ''Dentysta'' ze względu na zawarty w nim naturalny strach wśród społeczeństwa przed dentystami, zaś u mnie owe miano zyskał właśnie ten film.
Przez cały seans współczułem głównemu bohaterowi z całego serca, i wyobrażałem sobie co ja bym zrobił na jego miejscu (agh, nie ma to jak mieszanie sobie w psychice po obejrzanym seansie :D). Dodatkowo film ten bardziej pogłębił mój strach przed wuefistami i przywrócił mi najgorsze koszmary z podstawówki, ale jednocześnie sama postać Woodcocka, mimo, że jest tu przedstawiona stereotypowo to powoduje u mnie coś w rodzaju ''szacunku''.
Film trudno mi w sumie ocenić. Z jednej strony obrzydza, i staram się go omijać szerokim łukiem, ale z drugiej strony nie mogę tu zapomnieć o dobrej obsadzie i naturalności która wyszła tutaj moim zdaniem bardzo dobrze (chyba aż za dobrze nawet).
Myślę, że ocena na pograniczu 6-7 byłaby tu dobrą opcją bo na tyle w sumie czuję ten film.