"Jest jak wino - im starsza tym lepsza" - oklepane ale jakże trafne powiedzonko w przypadku Susan Sarandon. Nie wiem jak długo utrzyma sie ten olśniewający efekt w jej przypadku ale jak narazie mozna ja określic jako megaapetyczną M.I.L.F. Oby tak dalej.
O Thorntonie nie trzeba wiele pisac - świetny. I w tym doborowym towarzystwie bardzo fajnie odnalazł sie William Scott. Polecam jako lekko strawne danie na przystawke.
Zgadzam się że obsada Mr. Woodcock jest niezaprzeczalnie główną zaletą filmu. Billy Bob równie wredny jak w Złym mikołaju (a moim zdaniem taka właśnie role najbardziej mu pasuje, pamiętacie Zmęczenie materiału:), Seann William jak zawsze głupkowaty (nie wiem dlaczego nawet nie wiedziałem że on w tym filmie gra:) i na deser Susan. Wyszło całkiem nieźle, choć oczywiście nie będę się upierał że film jest ambitny:). Jednym zdaniem lekka i prosta go bólu historyjka z bardzo dobrze dobraną obsadą...która nawet momentami umie rozbawić:)